sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 10


Obróciłam się, żeby zobaczyć mojego wybawcę. Przy drzwiach ujrzałam stojącego Latynosa. Po chwili ruszył w naszą stronę i zatrzymał się tuż przy Ianie.
- Ian człowieku wyluzuj, bo gości Jamesowi wypłoszysz. – chłopak podszedł do sprawy na luzie i ze śmiech, co pozwoliło mi trochę się odprężyć. Przyjrzałam się nowo przybyłemu chłopakowi. Odniosłam wrażenie, że skądś go znam…. ale przecież to niemożliwe, mieszkam w LA kilka dni.  Czy to możliwe, żebym w takim krótkim czasie gdzieś go spotkała ? Z każdą kolejną chwilą byłam niemalże pewna, że już miałam okazje gdzieś go poznać. W pewnym momencie, Latynos odwrócił się do mnie
- Wszystko porządku ? – czy w jego głosie wyczułam troskę, czy tylko mi się zdawało. Nie na pewno mi się zdawało… on był taki przystojny, taki pewny siebie, a ja? Ja byłam zwykła dziewczyną, która przyjechała z Polski, nie wyglądam jak te wszystkie laski z tej imprezy, emanowały pewnością siebie, ja niestety jestem nieśmiała…ehhh.
- Tak wszystko ok. Ja już lepiej pójdę, przepraszam – było mi przykro jak Ian mnie potraktował. Naskoczył na mnie a ja nawet nie wiem za co. To już kolejna taka sytuacja, kiedy on się obraża z byle powodu albo jego braku. Przestawał mi się podobać, zachowuje się jak rozpieszczony szczeniak. Odwróciłam i ruszyłam do drzwi, po drodze trafiłam na Mika. Powiedziałam mu, że źle się czuje, nie chciałam, żeby mu się przykro zrobiło, bo wiem, że bardzo mu zależało na tej imprezie. Zanim jednak zdążyłam odezwać się do mikołaja, ktoś złapał mnie od tyłu za ramię. W pierwszej chwili się zlękłam. Oprócz mikołaja i Iana, nikogo na tej imprezie więcej nie znałam. Wydaje mi się, że Ian się na mnie obraził bez wyraźnego powodu i szczerze nie miałam ochoty rozmawiać z tym zapatrzonym w siebie lalusiem. Zależało mu tylko na jego własnej osobie, wszystko musiało być tak jak on chce, kropka w kropke. Odwróciłam się z nadzieją, że to jednak nie jest on. Ku mojemu zdziwieniu za mną stał Latynos.
- Nie miałem okazji się przedstawić. Nazywam się Carlos – uśmiechnął się do mnie i wyciągnął dłoń w moją stronę. Cały czas miałam wrażenie, że kiedyś się spotkaliśmy, może po prostu przypominał mi kogoś… już sama nie wiem
- Hej – podałam mu rękę – Karolina – przedstawiłam się Latynosowi ale po chwili zaczęłam się śmiać na widok dezorientacji na twarzy Carlosa.
- Ka..Karo… mogłabyś powtórzyć
- Karolina
Chłopak podejmował kolejne próby ale widać, że moje imię sprawiało mu naprawdę wiele trudności.
- Hmmm nie brzmi na amerykańskie imię… i przysparza mi wiele trudności, co wcale nie jest takie smieszne – przez chwilę pomyślałam, że uraziłam chłopaka moim śmiechem ale kiedy znów spojrzałam w jego stronę, zmieniłam zdanie. Ten przystojniak stał tuż przede mną, uśmiechał się i obserwował moją reakcję. Nie powiem, ulżyło mi.
- Jestem polką z krwi i kości. Dopiero od kilku dni mieszkam w LA.
- Musze przyznać, że jeszcze nigdy wcześniej nie poznałem żadnego polaka
- W takim razie najwyższy czas aby to zmienić – oboje się uśmiechnęliśmy do siebie, odwróciłam głowę lekko w prawo i zorientowałam się, że obserwuje nas szczupła brunetka, stojąca na górze przy balustradzie. Jej wzrok przeszywał mnie na wylot. Nie czułam się zbyt komfortowo. Ciekawa byłam co o mnie myślała. Pierwszy raz widzę tę dziewczynę na oczy, nie zamieniłam z nią ni słowa, ale jej wzrok mówił sam za siebie. Z niewiadomych względów mnie nie lubiła. Może Ian jej coś o mnie naopowiadał. Tak… pewnie tak było.
- Wszystko w porządku ? – całkowicie zapomniałam o Latynosie stojącym przede mną.
- Tak, przepraszam zamyśliłam się
- Nie przepraszaj. Swoją drogą, pewnie bardzo tęsknisz za ojczyzną ?
- Nie jest łatwo, ale w LA bardzo mi się podoba i w miarę szybko się tu odnajduje… a przynajmniej mam taką nadzieję.
-Ja już może lepiej pójdę – miałam się już odwrócić kiedy Carlos chwycił mnie za dłoń, tak niespodziewanie. Zrobiło mi się duszno i czułam jak się rumienie.
- Czemu chcesz iść? To dopiero początek imprezy a ty już chcesz wychodzić… pamiętaj to nie jest zwykła impreza, a urodziny Jamesa. Sądzę, że byłoby mu przykro jakby jeden z jego gości już na samym początku imprezy wyszedł. Zostań, nie pożałujesz.
- No nie wiem, może masz rację, ale…
- Ale… i mam nadzieję, że masz dobry argument, bo ja mam masę kontrargumentów.
- Słabo znam Jamesa, właściwie to go dzisiaj poznałam i czuję się tu jakoś obco. Nikogo nie znam, z wyjątkiem 2 osób. Jedną z tych osób jest mój brat, który już po paru minutach postanowił porzucić swoją starszą siostrę na rzecz nowych znajomych.
- A druga osoba… - Latynos poruszył brwiami, z początku nie zrozumiałam o co mu chodzi, więc dalej kontynuowałam mój nudny monolog z listą wyżaleń.
- Drugą osobą jest Ian, ale mam wrażenie, że jest na mnie o coś zły, problem polega na tym, że nie przypominam sobie, abym sprawiła mu przykrość.
- Hmmm… Ian ? – przez chwilę Latynos się zawahał – Ian to mój przyjaciel od wielu lat, ale jest bardzo specyficzną osobą. Trzeba go naprawdę dobrze poznać, aby rozumieć jego intencje. To dobry facet. Ale na tej imprezie jest jeszcze jedna osoba, którą znasz… - urwał wyraźnie dając mi czas do przemyślenia tego co właśnie powiedział. No tak, kiedy mówiłam o drugiej osobie, on poruszając brwiami miał na myśli siebie. Tak mi cholernie wstyd. Co prawda słabo go znałam, o ile 5 minutową rozmowę, można zaliczyć do znajomości, ale chłopak był dla mnie naprawdę bardzo miły. Czułam, że po raz kolejny, podczas tej krótkiej rozmowy czerwieniłam się.
- Chyba wiem kogo masz na myśli – próbowałam się wyluzować, jednak nie osiągnęłam zamierzonego celu. Mój głos był tak piskliwy, że aż drgnęłam. Czułam jak moje ciało pokryła gęsia skórka, z nerwów? ze strachu? Ale przed czym?
- To jak zostaniesz ?
- A mam inne wyjście ?
- Mam być szczery ? – posłał w moją stronę zadziorny uśmiech
- Najlepiej by było…
- Hmmm… więc nie, nie masz wyjścia – złapał mnie za dłoń i pociągnął na parkiet. Akurat DJ włączył najnowszą piosenkę Nicki Minaj, którą ostatnimi czasy bardzo często słuchałam, i zaczęliśmy tańczyć. W tym momencie cały stres uszedł ze mnie. Czułam się szczęśliwa tańcząc u boku Carlosa – Latynosa, który sprawiał, że się rumieniłam i spinałam.  Od tego momentu impreza mijała coraz szybciej. Zastanawiałam się, gdzie ten czas ucieka. Nim się zorientowałam, kelnerzy podali gościom kieliszki szampana a na salę wwieźli ogromny tort. James podziękował wszystkim za przybycie i obdarował każdego gościa porcją urodzinowego ciasta. Minęły kolejne 2 godziny dobrej zabawy, kiedy poczułam, że robię się coraz bardziej śpiąca. Wstałam z kanapy ale lekko zakręciło mi się w głowie. Nigdy nie miałam mocnej głowy, 3kieliszki szampana a czułam się i pewnie wyglądałam, jakbym piła przez cały dzień. Zachwiałam się i oparłam o ścianę, czekając aż zawroty głowy ustąpią. Widząc to, podszedł do mnie Carlos i podtrzymał ramieniem.
- Wszystko w porządku? Może usiądziesz ?
- Dziękuje, wszystko ok, zwyczajnie lekko mi się zakręciło w głowie. Już czas na mnie, odszukam brata i będziemy wracać już do domu.
- Może was odwiozę ?
- To naprawdę bardzo miłe z twojej strony, mieszkamy niedaleko, więc się przejdziemy. Bardzo Ci dziękuje za dzisiejszy dzień.
- Karolina ? – w ciągu dalszym miał problemy z prawidłowym wymówieniem mojego imienia, choć muszę przyznać szło mu coraz lepiej – czy miałabyś ochotę się spotkać, tak na osobności ?
- Jasne, czemu nie… świetnie się dzisiaj bawiłam, jeszcze raz bardzo Ci dziękuje… gdyby nie ty , pewnie bym wyszła po 20 minutach i spędziła wieczór z rodzicami, na kanapie przed telewizorem. Uśmiechnęłam się i skierowałam się w stronę tłumu szukając mojego brata.
-Poczekaj !
- Coś się stało ?
- Skoro mamy się spotkać to może zapiszesz mi swój numer a ja oddzwonię
- Taaak, to dobry pomysł – oboje się zaśmialiśmy, nabazgroliłam na kartce swój numer i podałam ją chłopakowi.
-Zadzwonię na pewno – uśmiechnął się po raz kolejny, a ja skierowałam swoje kroki do kuchni, gdzie zauważyłam swojego brata otoczonego wianuszkiem dziewcząt.
- Mikołaj ja już idę do domu, wracasz ze mną ?
- Zostanę jeszcze trochę
-Jak wolisz
Po 10 minutach byłam już w domu, byłam tak bardzo, że szybko się przebrałam w piżamę i ułożyłam się w łóżku. Jednak nie mogłam zasnąć. Myślałam o całym dniu, o Carlosie, o Ianie i o tej dziewczynie z imprezy. Zastanawiało mnie dlaczego patrzyła się na mnie z taką wrogością w oczach… zasnęłam dopiero po godzinie.

__________________________________________________________________

Moje drogie czytelniczki... tak wiem nawaliłam, nie było mnie prawie 3 tygodnie, rozdział jest krótki i w dodatku kiepski....przepraszam, ciężki okres, masa nauki, postaram się pisać częściej.
Jak wam się podobało ? Komentujcie :)


3 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Pomału już coś się dzieje między Carlosem a Karoliną. Czekam na nn i zapraszam do siebie ---> flakon-by-swarley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. no! Karolcia działo się dużo i chcesz w tyłek? nie jest kiepski! Ian, działający mi na nerwy, ale on tu pewnie jeszcze namiesza ;) i lubię czarne charakterki w sumie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie jest kiepski ! Mi się strasznie podoba :) Informuj mnie o nowych rozdziałach na TT :)

    OdpowiedzUsuń