sobota, 30 marca 2013

Rozdział 18


Kiedy weszliśmy do szpitalnej salki, Carlos leżał na łóżku pogrążony we śnie. Nie potrafiłam przestać płakać, czułam się temu winna. Czułam się winna temu, że Carlos leżał tu z mojego powodu. To mój temat wywołał bójkę pomiędzy chłopcami – Carlosem i Ianem. Także nie potrafiła ze spokojem, tak jak polecał mi James patrzeć, jak on leży w tych wszystkich bandażach, poobijany, posiniaczony. Oboje z Jamesem usiedliśmy na krzesełkach dostawionych do szpitalnego łóżka. James usiadł naprzeciw mnie, po drugiej stronie łóżka.
- Mała, nie płacz – James uśmiechnął się się do mnie pokrzepiająco. Ale co mi z tego, że ktoś będzie próbował mnie pocieszyć. Nie jestem małym dzieckiem, przecież rozumiem o wiele więcej, niż ktokolwiek mógłby pomyśleć.
- James, czy ty nie rozumiesz ? Jak mogę nie płakać ? To ja doprowadziłam do stanu w jakim teraz on się znajduje.
- Słucham co ty opowiadasz ? Dziewczyno to nie jest Twoja wina, w żadnym stopniu się do tego nie przyczyniłaś. Nie ty jesteś odpowiedzialna za stan w jakim znajduje się Carlos. Przestań tak myśleć.
- Martwię się o niego James
- My też. W nocy nie zmrużyliśmy oka, ale słyszałaś co powiedział lekarz. Operacja się powiodła. Teraz już będzie tylko lepiej.
- Wiem – swoimi dłońmi ujęłam dłoń Carlosa.

Siedzieliśmy w ciszy. Pustka. Żadne z nas nie miało ochoty na rozmowę. Oboje się martwiliśmy i nieważne co mówił James, doskonale wiedziałam , że on bardzo martwi się o przyjaciela. Poczułam lekki uścisk w dłoni. Podniosłam wzrok do góry i napotkałam duże brązowe oczy należące do Carlosa. Starał się uśmiechnąć, ale zamiast tego na twarzy się pojawił grymas bólu.
-Wszystko porządku? Mam zawołać pielęgniarkę?
-Nie, spokojnie – ledwo to z siebie wydusił, a do tego miał ochrypły głos.
- Jak się czujesz? Ja tak bardzo Cię przepraszam.
-Za co ty mnie przepraszasz ?
- Wariatka sobie ubzdurała, że to przez nią leżysz w szpitalu – wtrącił James.
- Przecież to nie ty mnie pobiłaś. Prawdę mówiąc to ja powinienem Ciebie przeprosić. Za ten wczorajszy incydent. Nie wiedziałem, że to był Twój brat. Przepraszam
- Nie przepraszaj. Rozumiem Cię. Zobaczyłeś swoją byłą dziewczynę całującą się z nowym facetem. To przykre. Uwierz mi, wiem coś o tym.
- Właściwie nie wiem dlaczego wtedy tak się zdenerwowałem. Dopiero kiedy odeszłaś wściekła na mnie, zrozumiałem, że Jessica to już zamknięty rozdział. Zyskałem pewność, że ja już jej nie kocham. Nie kocham jej bo…
W tej samej chwili do Sali wpadł od tak sobie szanowny przyjaciel naszego poszkodowanego – Ian.
- Wyjdź! Wyjdź i nigdy tu nie wracaj – z krzesełka poderwał się James. Szarpnął blondyna za koszulkę i wypchnął z Sali. Sama chętnie bym to uczyniła
- Zabieraj te łapy! Nie przyszedłem do Ciebie!
- Ian musimy pogadać – musiałam wyjaśnić z nim sobie co nieco
- A o czym ty chcesz ze mną rozmawiać ?
- Się dowiesz
Wyszliśmy na korytarz
- Możesz mi powiedzieć co ty do cholery jasnej wyczyniasz ?
- Nie rozumiem
- No pewnie, że nie rozumiesz. Za głupi jesteś, żeby zrozumieć. Mógłbyś mi powiedzieć od kiedy jestem Twoją dziewczyną ? Chyba mnie sporo ominęło
- Myślałem, że Ci ze mną dobrze ? No na pewno tak jest. Prawda ? – dłonią musnął mój policzek, a później zamknął mnie w mocnym uścisku.
- Puść mnie! – próbowałam mu się wyrwać ale ten zatkał mi usta dłonią.
- Niegrzeczna dziewczynka. Czemu się tak rzucasz, kochanie ? Wiesz, że jesteś ze mną bezpieczna.
Chciałam od niego uciec, ale bardzo mocno mnie obejmował, a na dodatek cały czas zakrywał mi usta dłonią. Kopnęłam go w krocze, co dało mi szanse ucieczki. Chciałam schować się w toalecie, ale jak na złość nie mogłam jej znaleźć. Bezsilnie oparłam się o ściane i osunęłam się w dół do pozycji siedzącej. Ukryłam twarz w dłoniach. Poczułam strach. Ian coraz częściej stawał się agresywny w mojej obecności, a teraz jeszcze to pobicie Carlosa. Poczułam silne ramię obejmujące mnie
- Zostaw mnie! Błagam Cię daj mi święty spokój!
-Karola, co się stało ?
-Jeju Kendall, przepraszam myślałam, że to… a zresztą to i tak nie jest teraz istotne. Chodź Carlos się już obudził, James jest teraz z nim – w tym momencie tak bardzo mi ulżyło. Czułam się bezpieczna.
-Powiedz co się stało…
- Nie naciskaj, to już nieważne.

Oboje weszliśmy do Sali Carlosa. Chłopcy zajęli się rozmową, natomiast ja siedziałam z myślami zupełnie gdzie indziej. Od czasu do czasu tylko przytakiwałam i starałam się w miarę szczerze uśmiechać. Bałam się, nie czułam się bezpieczna kiedy wiedziałam, że Ian jest zdolny do wszystkiego. Byłam w kropce, nie wiedziałam co zrobić. Nawet nie spostrzegłam, kiedy zrobiło się całkiem ciemno. Spędziliśmy u Carlosa prawie cały dzień. Około godziny 9 wieczorem przyszedł do nas ten sam lekarz, który rozmawiał z nami przed południem. W grzeczny sposób nas wyprosił. W pewnym sensie go rozumiałam. Siedzieliśmy u naszego przyjaciela wiele godzin, a w ciągu dalszym był jeszcze słaby i wymagał sporo odpoczynku, aby jak najszybciej powrócić do zdrowia. Chłopcy podrzucili mnie do domu. Szybko się wykąpałam i padnięta położyłam się do łóżka.


_______________________________________________________________
Długo mnie nie było wiem ale nie mam żadnej motywacji ostatnio się zastanawiałam po co w ogóle udostępniam/ upubliczniam to co piszę. Zwątpiłam w tego bloga. Nikt go nie czyta, z jednej strony to jest trochę przykre ale z drugiej strony nikogo nie zmuszę. Zastanawiam się nad dalszym pisaniem...

WESOŁYCH ŚWIĄT <3