poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 17


- Karolina!Zaczekaj! – odwróciłam się i ujrzałam Jamesa, szeroko się uśmiechnęłam na jego widok. W ostatnich dniach bardzo go polubiłam. Może ktoś pomyśli, że się za krótko znamy, ale szczerze mogę powiedzieć, że zaczynam traktować tego wysokiego bruneta jak najlepszego przyjaciela i muszę przyznać, że bardzo bym chciała, aby w przyszłości tak było. Pokonałam odległość dzielącą mnie i chłopaka. Wiedziałam, że Ian trenuje Carlosa i to prędzej jego bym się tu spodziewała, natomiast James nigdy nie wspominał gdzie trenuje, o ile w ogóle coś trenuje.
- Cześć co ty tu robisz ? – spytaliśmy oboje jednocześnie. We mnie wzbudziło to falę niekontrolowanego śmiechu, natomiast kiedy spojrzałam na twarz Jamesa dostrzegłam jedynie cień uśmiechu, za którym krył się smutek. Nie miałam zielonego pojęcia dlaczego chłopak sprawiał wrażenie smutnego.
- James wszystko porządku ? – postanowiłam go grzecznie spytać, ale nie miałam zamiaru na niego naciskać. Nie to było moim celem. Chciałam tylko wiedzieć jeśli coś jest nie tak, a jeśli tak to służyłam pomocą, ale brunet sam powinien zdecydować, czy może mi zaufać i powiedzieć co się dzieje, czy może zdecyduje, że nie jestem właściwą osobą, aby mówić o swoich problemach. Z pewnością uszanuję jeśliby tak było. W pierwszej chwili chłopak wpatrywał się we mnie jakby nie zrozumiał o co przed chwilą go spytałam
- To ty nic nie wiesz ? – kiedy już wszystko do niego dotarło, udało mu się przemówić. Jego pytaniu towarzyszyło zdziwienie wypisane na twarzy. Teraz to mnie zamurowało. Niby o czym miałam wiedzieć? Chwilę się zastanowiłam, próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć, ale niestety nie miałam zielonego pojęcia, co James ma na myśli
- Przykro mi James ale ja niestety nie wiem co chcesz przez to powiedzieć
- Jeju, ty naprawdę nic nie wiesz – stwierdził nieco zdezorientowany – Ian Ci nic nie powiedział ?
- Ian?! – nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, że krzyknęłam – Przepraszam, co Ian ma z tym wspólnego?
- Karola, nie będziemy tu rozmawiać. Przejdźmy się gdzieś. Pójdźmy gdzieś, gdzie będzie cicho a my będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
- Dobrze, może chodźmy do mnie. Rodzice są w pracy, a mój brat albo gdzieś wyszedł, albo gnije przed telewizorem. Jakby nie było, usiądziemy u mnie w pokoju i nikt ani nic nie będzie nam przeszkadzać.
- Dobrze. Na parkingu zaparkowany jest mój samochód, chodź. – skierowaliśmy się stronę wyjścia, aby po chwili znaleźć się na parkingu należącym do klubu fitness. Wsiedliśmy do czarnego sportowego auta, którego właścicielem oczywiście był James. Jechaliśmy w ciszy. Czułam, że coś jest nie tak, na szczęście zadzwonił telefon. Zaczęłam go szukać w swojej torebce, ale jak się okazało nie dzwonił mój telefon, a telefon bruneta prowadzącego samochód
- Cholera! Na śmierć zapomniałem. Obiecałem Kendallowi, że niedługo wrócę. Mogłabyś odebrać i powiedzieć, że niedługo będziemy ?
- Będziemy? James o co ch… ? – niestety chłopak nie dał skończyć mi pytania
- Proszę Cię odbierz i mu to powiedz.
- Jak chcesz…
Nacisnęłam zieloną słuchawkę na telefonie Jamesa
- James gdzie ty się do cholery podziewasz ? – przez słuchawkę wydarł się Kend
- Hej, Kendall to ja Karolina. James prosił przekazać, że będziemy za niedługo.
- Będziecie? Ty też ?
- Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, będę tam gdzie mnie zawiezie James, innego wyboru nie mam. Będziemy za niedługo – skończyłam zdanie i rozłączyłam się
- Nie powiesz gdzie jedziemy? – spytałam cały czas milczącego Jamesa. Drażniła mnie ta napięta sytuacja w samochodzie. Chłopak zachowywał się nie swojo.
- Nie chce teraz o tym gadać. Poczekasz 5 minut.
- Chyba nie mam wyjścia

Po upływie 5 może 10 minut, znaleźliśmy się na szpitalowym parkingu. Czułam coraz większe zdenerwowanie.
-Szpital ? James wybacz, ale ja nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi
- Szpital – powtórzył po mnie twierdząco – chodź wszystkiego dowiesz się w środku – kiedy skończył zdanie, odwrócił się do mnie plecami i wszedł do budynku. Podążałam za nim. Szedł bardzo szybko, nawet można by powiedzieć, że truchtał po szpitalnym korytarzu. Dotarliśmy do windy, do której oboje wsiedliśmy. James nacisnął przycisk z cyfrą „2” co oznaczało, że naszym celem jest właśnie te piętro. Kiedy wreszcie znaleźliśmy się na korytarzu drugiego piętra, ujrzałam siedzących na krzesłach Kendalla oraz Logana a także Sophie i Leah. Brakowało Carlosa. Bardzo mnie to zmartwiło, podbiegłam do grupki przyjaciół.
- Powiedzcie mi wreszcie co tu się dzieje. James nie chciał mi nic powiedzieć
Logan złapał mnie za ramiona i bardzo delikatnie obrócił. Teraz stałam twarzą w twarz z oszkloną szybą. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. W Sali leżał Carlos. Głowę miał zabandażowaną, a lewą rękę miał w gipsie
- Jego stan jest bardzo ciężki. Został pobity i wskutek tego pojawił się krwotok wewnętrzny żołądka. W nocy był operowany. Teraz czekamy aż się obudzi – Logan powiedział to ze łzami w oczach. Do Sali Latynosa wszedł lekarz z dwiema pielęgniarkami
- Kto mu to zrobił ? – rozpłakałam się. Kiedy ja się na niego wściekałam po wczorajszym wieczorze, on przebywał w szpitalu w stanie ciężkim, przebył poważną operację, a ja obrzucałam go błotem w moich myślach
- Nie domyślasz się ? – spytał mnie James
- Jakbym się domyślała to bym Ciebie nie pytała – warknęłam, co mogło brzmieć nieprzyjaźnie, ale wcale tak nie było, byłam wściekła na siebie.
- Twój chłopak
- Mój chłopak ?! Z całym szacunkiem James ale czy jesteś pewien tego co mówisz ? Nie mam chłopaka, ja nawet nie mam pojęcia kogo ty masz na myśli
- Jak to? To ty nie masz chłopaka ? Ale …
- Ale co ?!
- Ian mówił co innego. Powiedział Carlosowi, aby zostawił jego dziewczynę i to chodziło o Ciebie
- Słucham ? – miałam idiotyczne wrażenie, że się przesłyszałam. Szczerze mam dość tego całego typa. Owszem na początku mi się podobał, może nawet i byłam nim zauroczona ale teraz jedyne uczucie jakim darzyłam tego człowieka to nienawiść – Ian nigdy nie był, nie jest i nie będzie moim chłopakiem i nie mam zielonego pojęcia dlaczego się to powiedział – teraz rozpłakałam się na dobre. Po części czułam się winna. To przeze mnie Carlos leży teraz w szpitalu. Gdybym ich wszystkich nie poznała, gdybym nie poznała Iana, to Latynos byłby teraz zdrów. Ze szpitalnej salki wyszedł lekarz prowadzący naszego przyjaciela.
- Jak państwo wiedzą, ta noc była dla naszego pacjenta decydująca. Z ulgą mogę powiedzieć, że najgorsze już za nami, natomiast minie trochę czasu zanim państwa przyjaciel powróci do pełnej sprawności. Możecie go odwiedzić, prosiłbym aby w Sali przebywały 2 osoby, nie więcej. Pacjent teraz śpi więc proszę zachowywać się w miarę cicho i spokojnie, aby go nie zbudzić. Odpoczynek to teraz jego priorytet, aby mógł wrócić do zdrowia w miarę jak najszybciej – kiedy lekarz przekazał nam wszystkie informacje, oddalił się do swojego gabinetu
- Pozwolicie mi do niego wejść ? Bardzo was proszę
- Tak jasne ja wejdę z Tobą – James objął mnie ramieniem, wtuliłam się jak mała dziewczynka i rozpłakałam się jeszcze bardziej
- To my wrócimy do domu, coś zjemy, prześpimy się i popołudniu przyjedziemy. Zgoda ? – spytał nas Logan
- Jasne jedźcie. My z nim zostaniemy – odpowiedział im James i wszyscy się rozeszliśmy. My do Sali Carlosa, a reszta do domu.
__________________________________________________________________________

Żadna z was nie trafiła. Karolina nie zobaczyła ani Iana ani Carlosa :D choć początkowo miało być inaczej. Teraz mam mały zastój ale sądzę, że góra tydzień i kolejny rozdział się pojawi.

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 16


-Zostaw mnie! – wyrwałam swoją dłoń i przyspieszyłam kroku.
- Karolina, puść mnie do jasnej cholery! Ja nie mam pięciu lat i potrafię o siebie zadbać sam! Bez opieki żadnej niańki! – Mikołaj zaczął stawiać opory i próbował mi się wyrwać, jednak byłam na tyle wkurzona na Carlosa, za to, że rzucił się z pięściami na mojego brata, że zgromadziłam w sobie wszystkie siły i nawet nie chciałam słyszeć, że Mike ma jakiś sprzeciw.
- Ratuje Ci tyłek, idioto, więc rusz się, zanim na dobre wylądujesz na ostrym dyżurze – spojrzałam na twarz mojego brata i dopiero teraz dostrzegłam że z jego nosa leci obficie krew.
- O Boże! Krwawisz!
- Co ?!
- Czekaj, masz chusteczkę i przyłóż do nosa.
- Dzięki. Co za kretyn. Kto w ogóle był? Znasz go ?
- Nie przejmuj się nim, chodź idziemy do domu. Za dużo wrażeń jak na jeden wieczór

*Z perspektywy Carlosa*
- Karolina! Zaczekaj! Ja Cię przepraszam – złapałem ją za rękę
- Zostaw mnie! – wyrwała swoją dłoń i odbiegła
Cholera jasna! – uderzyłem dłonią w drzewo. Schrzaniłem, wszystko schrzaniłem. Po co ja się rzucałem na tego gościa, przecież on mi nic nie zrobiła. Całował się z Jess, ale przecież między nami już skończone. Zerwała ze mną miesiąc temu. Czemu ja się właściwie nią zamartwiam. Przecież ja już do niej nic nie czuję. Mimo wszystko, przykro było mi patrzeć jak całuje się z innym gościem. Na dodatek Karolinę bardzo to wkurzyło. Pierwszy raz do miesiąca spędziłem tak miło wieczór a teraz to schrzaniłem.
- Carlos, Carlos, Carlos, no pięknie, ciekawe co na to twoja nowa panienka. Wydaje mi się, że nie spodobało jej się to, że rzuciłeś się z pięściami na jej brata. – w cieniu pod drzewem stała Jessica z założonymi rękoma i dumną miną.
- Brat ? To był jej brat ?
-Yhym
- Właściwie skąd to wiesz?
- Byłam u nich parę razy w domu
- Dumna jesteś z siebie co ? – czemu ja wcześniej nie zauważyłem, jaka ona naprawdę jest. Odszedłem od niej i skierowałem się w stronę rozpalonego przez naszych przyjaciół ogniska. Byłem mega wkurzony. Zepsułem wszystko. Karolina pewnie mi tego nie wybaczy. Nie chciałbym jej stracić. Jako jedyna wysłuchała mnie, ale nie naciskała, sprawiła, że nie siedziałem sam smutny na plaży, a spędziłem miło wieczór.
- Cholera Carlos! Uważaj jak chodzisz – wpadłem na Kendalla a piwo trzymane przez niego w ręku wylądowało na jego koszulce – Stary, stało się coś?
- Jest wszystko porządku –warknąłem przez zaciśnięte zęby. – Kendall mam do Ciebie pytanie, ale chce szczerej odpowiedzi
- No słucham
- Ty i Karolina… wy naprawdę jesteście razem ?
- Udawaliśmy dziś parę, żeby was wkręcić. Widzieliście jak się całowaliśmy i wyciągnęliście pochopne wnioski, więc doszliśmy do porozumienia. Widzę, że ktoś tu się zakochała – wyższy ode mnie przyjaciel poczochrał mnie po głowie.
- A ty ? Przecież bez powodu byś jej nie pocałował ?
- Znam ją kilka dni ale mi się spodobała. Jest szczera, miła i skromna, nie zależy jej na naszej sławie tylko na nas. Ale między nami nic będzie
- Dlaczego tak uważasz ?
- Spytałem jej czy może chciałaby spróbować i mi powiedziała, że się za krótko znamy. Carlos to przez nią jesteś tak wkurzony ? Powiedz co się stało
- Nie przez nią. Sprawiła, że po raz pierwszy od miesiąca poczułem się szczęśliwy. Wściekły jestem na siebie, bo w ułamku sekundy to schrzaniłem, a teraz ona jest na mnie wściekła, mam tylko nadzieję, że mi wybaczy
- A co takiego zrobiłeś ?
- Rzuciłem się z pięściami na jej brata
- Co on Ci takiego zrobił ?
- Całował się z Jessicą, ale ja nie wiedziałem , że to jest jej brat
- Czujesz jeszcze coś do niej ?
- Teraz już mam pewność, że nie.
- Carlos, gdzieś ty był? Szukaliśmy Cię – po ramieniu poklepał mnie Logan a u jego boku stała Kate. Coś się między nimi kroi. To fajnie. Logan jest zadurzony w Kate już długi czas.
- Nie ważne – uśmiechnąłem się do przyjaciół i odszedłem. Nie chciałem znów odpowiadać na te wszystkie pytania „Gdzie byłes?” „Co robiłeś? „ „Co Cię ugryzło?”
Podszedł do mnie Ian, był mocno wstawiony, co było widać gołym okiem.
- I jak dobrze się bawisz ? Nie spodziewałem się, że aż tyle ludzi przyjdzie.
- Zostaw Karolinę w spokoju!
-Słucham ?
- Zostaw moją dziewczynę w spokoju! – szarpnął mnie za koszulkę i podniósł do góry
- Dziewczynę?!
- Jeszcze raz mam powtórzyć? – postawił mnie na ziemi i zaczął szarpać
- Co Cię opętało, jesteś pijany, zostaw mnie. A Karolina z tego co mi wiadomo nie jest Twoją dziewczyną – kopnął mnie w brzuch, zachwiałem się i poleciałem do tyłu, kopnął raz drugi. Ludzie się zlecieli a Logan, Kendall i James próbowali go odepchnąć ode mnie. Uderzył mnie jeden, ostatni raz, a moim oczom ukazały się gwiazdki. Straciłem przytomność.

*z perspektywy Karoliny*
Nie mogłam uwierzyć w to co się wczoraj wieczorem wydarzyło. Za dużo tego jak na jeden raz. Do domu musieliśmy wrócić na piechotę, Mikołaj był na mnie wściekły. Stwierdził, że jeszcze nigdy nie narobiłam mu takiego obciachu. Cholera o czym on mówi, uratowałam mu tyłek. Dziś miałam pierwsze zajęcia z tańca w klubie fitness i szczerze powiedziawszy nie miałam nastroju na wychodzenie z domu. Ale nie zmarnuję takiej okazji. Ogarnęłam się, zjadłam śniadanie i wzięłam ciuchy na zmianę. Miałam pół godziny do zajęć. Wyszłam z domu i wolnym krokiem szłam na zajęcia. Było mi smutno i właściwie sama nie potrafiłam określić dlaczego.  Może zbyt wiele sobie wyobrażałam, zbyt łatwo przyszło mi zaufać Carlosowi a on w dość szybkim tempie stracił moje zaufanie. Jedynie nie rozumiałam dlaczego się tak zdenerwował, przecież on i Mikołaj właściwie się nie znali. Moją głowę zaprzątały myśli, nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Byłam tak zamyślona, że nawet nie spostrzegłam kiedy znalazłam się przed wejściem do klubu fitness. Z kieszeni spodni wyjęłam iPoda i wyłączyłam go.
- Dzień dobry – zostałam przywitana przez młodą recepcjonistkę, na oko ze 2 może 3 lata starszą ode mnie.
- Dzień dobry.
- Na zajęcia taneczne? Dobrze pamiętam ?
- Tak
- W takim razie zapraszam do przebieralni, tu jest kluczyk do szafki. Kiedy będzie pani już gotowa zapraszam na salę znajdującą się po lewej stronie damskiej przebieralni. Zajęcia zaczynają się za 10 minut. Mam nadzieję, że będzie się pani podobać.
- Jestem Karolina – wyciągnęłam rękę w stronę recepcjonistki – nie lubię kiedy ludzie mówią mi na pan, pani, kiedy ja nawet szkoły nie skończyłam – uśmiechnęłam się a recepcjonistka odwzajemniła gest i także uścisnęła moją dłoń.
- Leighton, miło mi – na twarz dziewczyny wskoczył szczery uśmiech.
Zgarnęłam kluczyk do szafki i weszłam do damskiej przebieralni. Było to duże pomieszczenie ale aktualnie przebywałam w nim sama. Założyłam luźną białą koszulkę na ramiączkach i szare spodnie dresowe. W takim stroju mogłabym chodzić całe dnie. Założyłam swoje buty, przeznaczone do tańca i skierowałam się na salę, w której miały odbywać się zajęcia. Na Sali było 5 dziewczyn, z czego jedna okazała się naszą prowadzącą. Szczerze powiedziawszy spodziewałam się, że to będzie bardziej liczna grupa. W sumie może to i lepiej.
- Cześć dziewczyny. Nazywam się Zuria i będę prowadzić nasze zajęcia. Co prawda według listy miało być więcej osób, ale jestem pewna, że razem też będziemy się świetnie bawić.
Zuria wydawała się bardzo miłą dziewczyną i na wstępie. Poznałam także dziewczyny z grupy. Na zajęciach było dużo śmiechu, przećwiczyłyśmy jeden układ i nawet się nie zorientowałam, kiedy czas naszego spotkania dobiegł końca. Było świetnie. Pożegnałyśmy się z instruktorką i poszłyśmy z dziewczynami do przebieralni. Stwierdziłam, że wygodnie mi w dresie więc po powrocie do domu się umyję i przebiorę. Wzięłam swoje rzeczy z szafki i wymieniłam się numerami z koleżankami z grupy. Wyszłyśmy z przebieralni i poszłyśmy do recepcji. Angie, blondynka o niebieskich oczach zaproponowała, żebyśmy poszły teraz na kawę, żeby się lepiej poznać. Wszystkie przystałyśmy na to z ogromną radością. Oddałyśmy kluczyki od szafek recepcjonistce – Leighton i skierowałyśmy się do wyjścia.
- Karolina?! Zaczekaj! – odwróciłam się i zobaczyłam…

___________________________________________________________
Jest kolejny rozdział, a kolejny jest w połowie napisany. Powiem szczerze, że mam zachwianie emocjonalne i nie mogę się zdecydować. Mam 2 opcje, pomysły na to co ma dziać się dalej natomiast do każdego mam wątpliwości. Chodzi mi po głowie pewne rozwiązanie ale o tym się przekonacie już niedługo.
Ja zmykam do worda dalej pisać i pozostawiam wam zagadkę, kogo ujrzała Karolina ? 

środa, 6 lutego 2013

Rozdział 15


- Nie, Karolina, zostań, ja już po prostu nie daję rady. Byłem w związku od pół roku, myślałem, że jestem szczęśliwy, że ją też uszczęśliwiam. Szalałem za nią, dużo czasu i uwagi jej poświęcałem, byłem przy niej, kiedy tego potrzebowała. Nagle przyszła do mojego domu tak po prostu, ucieszyłem się, kiedy otworzyłem drzwi i ją tam ujrzałem. Ale sama rozmowa nie była dla mnie przyjemna. Zarzuciła mi, że ją zdradzam, że jestem nieuczciwy wobec niej, że knuję za jej plecami. Stwierdziła też, że ją zaniedbuje i za mało czasu jej poświęcam. Wybuchła kłótnia nie z tej ziemi, oboje na siebie zaczęliśmy krzyczeć, ale ja byłem zły o te wszystkie bzdury, te wszystkie oskarżenia, nie zdradzałem jej, byłem jej wierny, byłem na każde skinienie. Zabolało mnie jak cholera, a do tego doszedł jeszcze strach, że mogę ją stracić. Ostatecznie ze mną zerwała, oznajmiła, że skoro jej nie kocham to nasz związek nie ma sensu i wyszła. Z perspektywy czasu myślę, że ona chciała ze mną zerwać a te wszystkie kłamstwa to był jej czysty wymysł, musiała mieć jakiś pretekst. Nasze rozstanie wcale jej nie obeszło, a Logan widział jak całowała się z jakimś chłopakiem na mieście, więc szybko się pocieszyła.
- Jeju, Carlos, nie wiedziała, tak bardzo Cię przepraszam. Przeze mnie musiałeś do tego wracać, naprawdę bardzo mi przykro. Może jeszcze do siebie wrócicie. – Nie wierzyłam, że wypowiedziałam te ostatnie zdanie. Podobał mi się od momentu kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy się na imprezie urodzinowej Jamesa. Ale właśnie dlatego, że sprawiał, że się rumieniłam do granic czerwoności, pragnęłam jego szczęścia, a skoro jego szczęściem jest jego była dziewczyna to życzyłam mu, żeby im się jeszcze razem ułożyło.
- Nie przepraszaj. To ja powinienem Ci podziękować, jesteś pierwszą osobą, której udało mi się to opowiedzieć, teraz jest mi lżej. Minął już miesiąc i cały miesiąc tłumiłem to w sobie. Teraz, dzięki Tobie udało mi się przeanalizować kilka spraw i te wszystkie kłamstwa o zdradzie itp. to musiała być jej sprawka. Może wcześniej znalazła sobie kogoś na moje miejsce, a nie chciała, żeby nasze rozstanie było z jej winy, więc nazmyślała trochę, żeby okazało się, że to moja wina. Boże, jaki ja byłem głupi, ona mnie wykorzystywała a ja byłem zaślepiony – po raz pierwszy tego wieczoru Carlos się uśmiechnął, ale nie wydaje mi się, żeby to był szczery uśmiech. Na pewno bardzo go bolało.
- Nie musisz udawać, że jest wszystko ok. Rozstania bolą, ale jak wylejesz to z siebie zawsze jest lżej a rany szybciej się zagoją. Uwierz wiem co mówię, chętnie Cię wysłucham teraz, w nocy, o północy kiedy tylko chcesz. Zapisze Ci swój numer, są wakacje czasu mam mnóstwo więc możesz walić o każdej porze dnia i nocy, zawsze znajdę czas dla Ciebie.
- Dziękuje, to bardzo miłe z Twojej strony. Jeszcze nikt nigdy nie był dla mnie tak uprzejmy. Ludzie są dla mnie mili, kiedy potrzebują czegoś. Chcą skorzystać z usług sławnego przyjaciela, ale oprócz chłopaków z zespołu no i oczywiście Sophie, Kate i Leah, którzy są dla mnie jak rodzina, to wszyscy myślą, że jestem w sobie zadufany tylko dlatego, że jestem sławny. A tak nie jest. Jestem normalnym chłopakiem, który ma pracę, w której kocha to co robi.
- Ja wcale nie mam Ciebie za zadufanego w sobie chłopaka, mimo, że znam Cię tylko kilka dni
- W takim razie bardzo się cieszę. Wiesz co ?
- Co ?
- Faktycznie mi lżej, wypłakałem się na Twoim ramieniu i wszystkie smutki odeszły na bok
- Może masz ochotę się przejść ? Z dala od tego tłumu, choć na chwilkę, hmmm, w ramach podziękowania za dobre serducho , co ty na to ?
- Nie wolisz pobyć z przyjaciółmi ?
- Będę z kobietą o dobrym sercu, z…
- z…. no powiedz, powiedziałeś A to powiedz B – zaśmiałam się, i właściwie nawet nie wiem, dlaczego, byłam szczęśliwa, że Latynos, który wytwarzał endorfiny w moim organizmie, zaprosił mnie na spacer. Tak, tak, tak, wolałabym powiedzieć na romantyczny spacer ale z Carlosem możemy być tylko przyjaciółmi. On ma już wybrankę swojego serca, a ja nią nie jestem.
- z przyjaciółką. – podniósł, dotąd opuszczoną głowę, a jego duże, brązowe oczy utkwiły wzrok w moich. Nie byłam w stanie ich od niego oderwać. Miałam ochotę wrzasnąć ze szczęścia najgłośniej jakbym tylko potrafiła, ale musiałam opanować swoje emocje. Carlos nie może się dowiedzieć, że  mi się podoba. Nawet nie ma takiej opcji.
- znamy się krótko to fakt, ale naprawdę czuję, jakbym Cię znał znacznie dłużej. Lubię Cię, a dzisiaj wysłuchałaś mnie i służyłaś dobrą radą. Nawet chłopakom z zespołu, z którymi znam się tyle lat, nie opowiadam o swoich głęboko skrytych uczuciach. To jak idziemy? Jak pójdziemy w tamtą stronę – dłonią wskazał kierunek za naszymi plecami – dotrzemy do wspaniałego miejsca, uwielbiam tam chodzić, kiedy jestem smutny, mam jakiś problem lub zwyczajnie chcę pobyć sam. Jeśli nie chcesz możemy pójść w stronę lasu, zwyczajnie na spacer bez żadnych widoczków, ewentualnie Twój przewodnik może obie te wycieczki połączyć w jedną wycieczkę ekskluzywną z upierdliwym chłopakiem u boku. Masz 3 opcje do wyboru – oboje się zaczęliśmy śmiać, a ja odważyłam się stuknąć po przyjacielsku Carlosa w ramię
- Wybieram ekskluzywną wycieczkę z upierdliwym chłopakiem u boku. Może jakoś go zniosę
- To Twój szczęśliwy dzień, upierdliwy chłopak okazał się Twoim przewodnikiem.
- Co za pech – cieszyłam się, że chłopak przestał się zamartwiać, na chwilę się oderwał i obojgu nam towarzyszył śmiech
-W takim razie za mną

Szliśmy brzegiem plaży cały czas rozmawiając, Carlos jest świetnym mężczyzną, z każdą chwilą byłam taka szczęśliwa. Zaczęliśmy wspinaczkę po stromym zboczu, towarzyszący mi Latynos był bardzo wysportowany, więc wspinaczka okazała się dla niego niczym szczególnym. Ja z tańcem miałam doczynienia od dziecka, jednakże zbocze okazało się zbyt strome dla mnie, a wspinaczka przysporzyła mi wiele kłopotów. Już po kilku metrach dopadła mnie potworna zadyszka a chwilę później źle postawiłam stopę na jednym z wielu porozrzucanych tutaj kamieniu.
- Auuu! – Ból był potworny, usiadłam na ziemi i złapałam się za kostkę.
- Karolina! Co się stało ? Wszystko w porządku ?
- Nie wiem, źle stanęłam i teraz bardzo boli mnie kostka – w moich oczach zebrały się łzy ból był nie do opisania, ale na moje szczęście powoli czułam ukojenie a to znaczy, że nic poważniejszego się nie stało.
- Pokaż nogę – chłopak obejrzał moją nogę a po chwili zaczął ją rozmasowywać
- Lepiej teraz ?
- Tak, ból powoli przechodzi. Dziękuje i Przepraszam, niezdara ze mnie
-Nie przepraszaj, właściwie to przeze mnie, twój przewodnik wybrał dość ekstremalną trasę. Dasz radę iść dalej ? Pomogę Ci wstać
- Dobra spróbujmy najwyżej się sturlam z powrotem w stronę plaży – złapałam za silne ramię chłopaka, a on objął mnie w pasie, pomagając mi wstać.
- Carlos przepraszam ale chyba nie dam rady iść, ból ustaje, ale mimo wszystko kostka cały czas mnie boli. Jeśli chcesz możesz iść, a ja tu zaczekam aż mi przejdzie.
- Żartujesz ? – Latynos był mocno zdziwiony moja propozycją, a jego mina doskonale o tym świadczyła.
- Wezmę Cię na barana, jesteśmy już blisko, tam sobie usiądziesz, posiedzimy chwilkę, aż noga wyzdrowieje i pójdziemy dalej, tak myślę, że na plażę możemy wrócić leśną drogą.
- Proszę Cię, nie będziesz mnie dźwigał, jeszcze ty sobie coś zrobisz.
- Ian jest, jaki jest ale trener to z niego świetny, spójrz na te mięśnie – miejsce bólu zajął teraz śmiech
- No dobrze
Chłopak posadził mnie sobie na barana i weszliśmy na szczyt góry z pięknym widokiem na całą plażę, ocean. Widać stąd było dosłownie wszystko, nawet naszą plażową imprezę. Był tłum ludzi. Wieczór już dawno nastał, gdyby nie rozpalone przez naszych znajomych ognisko, prawdopodobnie byłoby tu ciemno jak w egipskim grobowcu. Księżyc pięknie odbijał się w oceanie. Byłam zachwycona tym widokiem. Usiedliśmy na ogromnym kamieniu, już zapomniała o bólu w kostce. Napawałam się chwilą.
- Pięknie tutaj. Nie dziwię się Tobie, że lubisz tu przychodzić ze smutkiem, problemem, te miejsce ma swój urok.
- W takim razie cieszę się, że Ci się podoba.
Posiedzieliśmy tam jeszcze trochę i stwierdziliśmy, że pora się pokazać na plaży zanim zaczną nas szukać. Ruszyliśmy w stronę lasu. Drogą leśną szliśmy około 15 minut, aż doszliśmy do knajpki, która znajdowała się na tyłach plaży. Pod drzewem zobaczyłam całującego się Mika z Jessicą. Niestety nie tylko ja ich zobaczyłam, Carlos też ich dojrzał i wpadł w furię. Rzucił się z pięściami na mojego brata. Podbiegłam do nich szybko i usiłowałam ich rozdzielić.
- Carlos przestań do cholery jasnej! Co w Ciebie wstąpiło ?
Kiedy udało mi się ich rozdzielić, szarpnęłam Mikołaja za ramię i pociągnęłam w swoją stronę
- Dosyć tego wszystkiego na dziś, idziemy do domu – ciągnęłam go w stronę wyjścia z plaży, chciałam jak najszybciej stąd uciec.
- Karolina! Zaczekaj! Ja Cię przepraszam – za rękę złapał mnie Latynos
- Zostaw mnie! – wyrwałam swoją dłoń i przyspieszyłam kroku.
_________________________________________________________________________


Jak myślicie co było powodem, że Carlosowi włączył się agresor ?
Chciałabym wam wszystkim bardzo podziękować. Weszłam dziś na bloga i moim oczom ukazało się 7 cudownych komentarzy. W pierwszej chwili stwierdziłam , że z dzisiejszego przemęczania już mi się w oczach dwoi i troi, więc spojrzałam jeszcze raz i stwierdziłam, że muszę wyczyścić ekran byłam pewna, że mam tylko 1 komentarz ale kiedy kliknęłam moim oczom ukazało się 7 wspaniałych komentarzy za który z osobna bardzo dziękuje. Byłam dziś bardzo zmęczona ale dałyście mi potężny zastrzyk energii. Jesteście moim motorem napędowym do dalszego pisania. Kocham Was <3 Jesteście wielkie <3
Pragnę też podziękować najukochańszej przyjaciółce jaką mogłabym sobie tylko wymarzyć, nie będę wymieniać za co pragnę jej podziękować bo życia by mi nie starczyło na wymienianie. Karolina KOCHAM CIĘ przez wielkie K. Zapraszam na jej bloga, którego pewnie doskonale znacie i kochacie ( uznacie mnie za wariatkę ale jej bloga przeczytałam od początku do końca 4 razy a zamierzam 5 raz zacząć :P ) http://zakochana-rozmarzona.blogspot.com/
Pomimo, że przysypiałam już w ciągu dnia to zmotywowałam się i caluśki rozdział postanowiłam napisać dziś specjalnie dla was.
Mam nadzieję, że się podobało. KOCHAM WAS <3

P.S Jeśli masz konto na twitterze pozostaw swój nick a o nowym rozdziale poinformuję Cię :)
(mój nick oxkarolinaxo)