Kiedy
Mikołaj poszedł w stronę kolejki, dosiadł się do mnie nieznajomy chłopak, który
przyglądał mi się przez cały wieczór. Zaczynałam się go lekko obawiać. Nie znam
miasta a tym bardziej jego mieszkańców. Było już dobrze po 23 a mnie robiło się
coraz zimniej. Podciągnęłam kolana do brody i skuliłam się. Całe moje ciało
odczuwało zimno przez co cała się trzęsłam. Zerknęłam kątem oka na chłopaka
siedzącego obok. Wyglądał na zmartwionego, przygnębionego.
- Jest Ci
zimno ? – mój towarzysz z ławki zadał mi pytanie. Szczerze bardzo mnie to
zdziwiło. Właściwie dlaczego on mi się tak przyglądał, dlaczego teraz siedzi ze
mną i dlaczego teraz próbuję nawiązać rozmowę ? Przecież się nie znamy.
- Nie! –
warknęłam. Cały czas biłam się z myślami czego ten koleś ode mnie chce.
- Przecież
widzę…- na twarzy Latynosa pojawił się uśmiech. Zdjął swoją bluzę i okrył nią
moje gołe ramiona
- O co Ci
tak właściwie chodzi?! – lekko uniosłam głos bo cała ta sytuacja zaczynała
mocno działać mi na nerwy.
- Ja tylko
ch… - Do chłopaka podbiegł jakiś facet, na oko w jego wieku, przez co Latynos
nie dokończył zdania.
- Stary,
musimy wracać
- Daj mi
jeszcze chwilę, proszę… - Nie zdawało mi się, chłopak był naprawdę przygnębiony
czym a ja na niego niepotrzebnie naskoczyłam. Ja to zawsze cos odstawię…
- Słuchaj,
Jessica miała wypadek, dupa w troki i lecimy.
Na te słowa
chłopak poderwał się z ławki i zaczął biec w stronę parkingu.
- Hej!
Zaczekaj, zostawiłeś swoją bluzę! – poderwałam się z ławki i zaczęłam biec w
kierunku w którym udał się Latynos z nadzieją, ze uda mi się go dogonić. Kiedy
dotarłam na parking, chłopcy wsiedli do samochodu i odjechali z piskiem opon.
Super! I co ja teraz mam zrobić z tą bluzą, przecież nic nie wiedziałam o tym
chłopaku. Wróciłam z powrotem na teren wesołego miasteczka. Po chwili w tłumie
dostrzegłam zdezorientowanego Mika stojącego przy ławce, na której jeszcze
chwilę przed siedziałam.
- Karolina
do cholery, co ty wyprawiasz. Wiesz jak się przestraszyłem?! Gdzie ty byłaś?
Nie tak się umawialiśmy, miałaś czekać tutaj na mnie, ja wracam a Ciebie
nigdzie nie ma. Zadzwoniłbym ale tak szybko mnie z domu wyciągnęłaś że nie
wziąłem ze sobą telefonu. Nie rób mi takich numerów bo nigdzie więcej z tobą
nie pójdę. – całe te zdenerwowanie mojego brata tak mnie rozbawiło, że
wybuchłam śmiechem – Co cię tak bawi co ?!
- Ja też tak
Ci truję głowę ? Kurczę faktycznie masz ze mną niezłe jazdy. – na te słowa
Mikołaj trochę się rozluźnił.
- Wracajmy
już – poczochrał mi włosy i pchnął do przodu.
Szliśmy w
dość wolnym tempie. Rozmawialiśmy ze sobą cały czas się głośno śmiejąc.
- Tak
właściwie skąd masz tą bluzę ? Z tego co pamiętam byłaś bez żadnych okryć
wierzchnich przez co było Ci cholernie zimno… co książę Ci ją podarował w
zamian za piękny uśmiech. – walnęłam się w czoło. Kompletnie zapomniałam o tej
bluzie. Cholera! Co ja mam z nią zrobić ? Muszę jakoś znaleźć tego chłopaka z luna
parku i z wrócić mu jego własność. Czułam że mimo wszystko się zarumieniłam.
Zalała mnie także fala gniewu, jak mogłam tak potraktować tego chłopaka,
próbował tylko zagadać, widziałam, ze był smutny a mimo wszystko uniosłam ton
głosu na niego.
- Długa historia.
Jedno jest pewne, musze odnaleźć właściciela i mu ją zwrócić. Tylko zupełnie
nie wiem jak się do tego zabrać. Nie wiem nic o chłopaku który mi ją podarował.
Co lepsze nie wiem nawet jak ma na imię. To jak tkwienie w martwym punkcie.
Może rozwieszę ogłoszenie… nie kurde to zły pomysł… Mike co ja mam zrobić z tą
bluzą?
- Jeśli
chłopak, który Ci ją pożyczył będzie chciał ja odzyskać, sam Cię odszuka. Tak
Ci radzi młodszy, co nie znaczy że głupszy brat. – dałam mu kuksańca w ramię.
Kiedy doszliśmy do ulicy na której stał nasz dom, było bardzo ciemno. Jedyna
latarnia, która się paliła, znajdywała się na drugim końcu ulicy. W naszym domu nie paliło się ani jedno
światło. Otworzyliśmy drzwi. Wchodząc, przepychaliśmy się w rezultacie czego
Mikołaj potknął się i wywalił prosto w doniczkę z kwiatkiem. Zgięłam się w pół
ze śmiechu. Mikołaj wstał z podłogi obrócił się twarzą do mnie a wtedy
wybuchłam jeszcze większym śmiechem. Całą twarz miał w ziemi doniczkowej. Posłał mi groźne spojrzenie i zaczął mnie
gonić. Wbiegłam po schodach na górę. Otworzyły się drzwi od pokoju rodziców a
ja na nie wpadłam i upadłam do tyłu. Teraz role się odwróciły. To ja byłam
wściekła a Mikołaj stał u szczytu schodów i smiał się tak mocno, że cały był
czerwony.
- No i czego
rechoczesz ? – posłałam mu spojrzenie z typu „ jeszcze chwila i spadniesz z
tych schodów”. Zasłonił usta, dłonią ale i tak wiedziałam, ze ledwo się
powstrzymuje od śmiechu. Z pokoju rodziców wyszła mama w swojej kolorowej
satynowej podomce, przywiezioną z Japonii, którą dostała od taty na rocznicę
ślubu.
- Boże,
dzieci, jak już decydujecie się wracać tak późno do domu to starajcie się
przynajmniej nie hałasować tak, że budzicie wszystkich domowników.
-
Przepraszamy. – rzekliśmy chórem, niczym skruszone szczeniaczki, na których sam
widok mięknie serce.
- No już
dobra, mam nadzieje że na przyszłość będziecie pamiętać a teraz grzeczne dzieci
pójdą się myć i spać.
Oddaliliśmy
się od pokoju rodziców w dwie strony, mikołaj do swojego pokoju a ja do
swojego. Nasze pokoje znajdywały się w odległych kątach korytarza. Zgarnęłam
piżamę i poszłam do łazienki na dole, ponieważ byłam niemalże pewna, że mikołaj
zdążył się już wpakować do łazienki na piętrze. Wzięłam szybki prysznic, zmyłam
makijaż, umyłam zęby, przebrałam się w moją ulubioną piżamkę z Disneya i udałam
się na górę. Przy schodach siedział Mike.
- Pomyliłeś
pomieszczenia, twój pokój jest tam – wskazałam ręką i zaczęłam się smiać
- Strasznie
śmieszne – wystawił język, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę swojego
pokoju.
- Co ty do
licha wyprawiasz ? Chce mi się spać.
-Wyluzuj
staruszko. Siadaj – z szafy Mike wyciągnął butelkę wina.
- Eeee ?
Skąd to masz ?
- Kurcze
Karolina nie zgrywaj świętej. Nie daj się prosić. Z bratem się nie napijesz za
dobry początek w nowym miejscu.
- W sumie,
rodzice nie muszą się o tym dowiedzieć… czemu nie. Nalewaj.
Siedzieliśmy
w pokoju Mikołaja do godziny czwartej nad ranem. Opróżniliśmy całą butelkę,
przy tym wspominając od dzieciństwa po ostatnie tygodnie. Cieszyłam się że mam
tak dobry kontakt z bratem. Wiele moich koleżanek było skłóconych z
rodzeństwem. Nigdy nie potrafiłam tego zrozumieć. Przecież brat czy siostra to
ważna cześć rodziny a nie jakiś wujek z którym nie utrzymuje się kontaktu. Z
pokoju Mike ledwo doszłam do swojego. Czuję, że rano będzie kat zabójca. Nawet
się nie zorientowałam kiedy zasnęłam.
Obudziłam
się ,a raczej Mikołaj mnie obudził trzaskając drzwiami.
- Hej,
kolego ja spałam poza tym następnym razem staraj się wchodzić znacznie ciszej,
głowa mnie tak boli, ze ty sobie nie wyobrażasz. Stało się coś?
- Ojciec
rano wparował do mojego pokoju, nie zdążyłem posprzątać po wczorajszym
wieczorze, więc zastał na podłodze dwa brudne kieliszki i pustą butelkę. Oboje
z mamą są na nas wściekli.
- co robimy?
– spytałam nie wiedząc jak idiotycznie wczoraj postąpiliśmy.
- Mamy oboje
zejść na dół.
- Kurde,
czuję, ze będzie niezły dym
- I się nie
mylisz. Są naprawdę wkurzeni. Szczerze powiedziawszy pierwszy raz ich widzę
takich wkurzonych.
- Chodźmy
chcę mieć to już za sobą.
Zeszliśmy na
dół ze spuszczonymi głowami, bałam się im spojrzeć w oczy. Z tego co
zauważyłam, mikołaj też się bał tej rozmowy.
- Usiądźcie
– zarządził tata z sroga miną. Fakt, jeszcze nigdy go nie widział tak wkurzonego.
Jak powiedział tak zrobiliśmy. Usiedliśmy wciąż ze spuszczonymi głowami.
- Oboje z
matka staramy się wychować na pożadnych ludzi i z pewnością nie będziemy
tolerować alkoholizmu czy innych używek. Jako że sytuacja ta miała miejsce
pierwszy raz skończy się tylko na naganie ale musicie być świadomi, że kolejny
taki wybryk będzie karany. Nie będę dowodził czyj to był pomysł bo oboje
jesteście tak samo winni, jesteście naszymi dziećmi i pragniemy dla was jak
najlepszego życia.
-
Przepraszamy, obiecujemy, że to był pierwszy i ostatni raz.
- Ufamy wam,
ale pamiętajcie, że zaufanie też można stracić łatwiej niż odzyskać – tym razem
głos w dyskusji zabrała mama.
- Wiemy,
przepraszamy.
- Możecie
już iść
Oboje z
Mikołajem skierowaliśmy się na górę. Weszłam do pokoju, włożyłam słuchawki do
uszu i słuchałam muzyki na full przez dobre dwie godziny.
_________________________________________________________________________
Kolejny rozdział już jest. BTR coraz bliżej uzbrójcie się w cierpliwość :D Jak wam się podoba ? ;)
Rozdział genialny. Ja już chce ich w rozdziałach !! Czekam z niecierpliwością na nn !
OdpowiedzUsuńw sumie ja to chyba nie musze ci mówić że świetny no ale cóż jest poprostu cudowny. :D dodawaj nowy szbyko
OdpowiedzUsuńdawaj BTR, a nie każesz nam cierpliwie czekać! ;)
OdpowiedzUsuń