sobota, 20 października 2012

Rozdział 6

Rano zeszłam na śniadanie. W kuchni nie zastałam nikogo. Podgrzałam sobie mleko, nasypałam musli do mojej ulubionej miseczki, zalałam ciepłym już mlekiem. Usiadłam w salonie na kanapie i włączyłam cicho telewizor, tak aby nie obudzić domowników. Bardzo denerwowały mnie tutejsze reklamy. Nie chodzi mi o ich treść raczej o to że są tak często i są tak długie. Tragedia… Z braku sensownych propozycji włączyłam MTV, oglądałam z zaciekawieniem kolejne klipy. Jeden szczególnie mi się spodobał, niestety nie zapamiętałam tytułu piosenki tak aby móc odtworzyć sobie klip na youtube. Do salonu wpadł Mikołaj w tym samym momencie kiedy w telewizji rozpoczęły się reklamy.
      - Siema, jest cos dobrego do żarcia?
      - Czy ja wiem… za dużo w tej lodówce to nie ma, dlatego ja wybrałam musli , ale zdaje mi się że już nie ma więcej mleka.
      - Ubieraj się
      - Co?! Dlaczego ? – owszem byłam zaspana ale naprawdę nie rozumiem dlaczego mam się ubrać
      - Idziesz ze mną do sklepu
      - Po co ?
      - Sama stwierdziłaś, że w lodówce nie ma nic sensownego do jedzenia a w sklepie zrobimy zakupy, rozumiesz już ?
      - Rozumiem, ale ja już swoje śniadanie zjadłam – szczerze nie chciało mi się dzisiaj nigdzie wychodzić.
      - Idziesz ze mną! A co jeśli się zgubie ? Powiem wtedy rodzicom że odmówiłaś pomocy młodszemu bratu, który wyraźnie jej potrzebował.
      - Skoro się zgubisz i nie będziesz wiedział jak wrócić, to rodzicom nie powiesz no bo jak…
      - Zapomniałaś że żyjemy w XXI wieku. Istnieją telefony komórkowe, słońce – wystawił język w moją stronę, ughh… kurde nie cierpię kiedy ma rację a mnie brakuje argumentów.
      - Dobra daj mi 5 minut.
      - Za 2 minuty widzę Cię na dole, głodny jestem.
Bla, bla, bla czy mężczyźni zrozumieją kiedykolwiek że my kobiety potrzebujemy czasu na to i owo. Umyłam zęby, uczesałam się w zwykłego kucyka, umalowałam się, ubrałam i po 10 minutach zbiegłam na dół.
      -Czy ty masz problemy z zegarkiem?
      -Nie marudź chodźmy już – wywróciłam oczami i pociągnęłam go w stronę drzwi wyjściowych. Skręciliśmy po paru metrach w ruchliwą uliczkę a po 3 minutach znaleźliśmy się w sklepie. Popędziliśmy do regału z pieczywem, kupiliśmy więcej bułek, także dla rodziców na śniadanie, kupiliśmy mleko, sok pomarańczowy, ser biały. Od paru dni miałam ochotę na coś słodkiego, więc oboje z mikołajem skierowaliśmy swoje kroki do regału ze słodkościami. Długo się zastanawialiśmy co wybrać. Każde z nas miało ochotę na co innego. Ostatecznie wybraliśmy owsiane, czekoladowe, kruche ciasteczka. Uwielbiałam je. Może Mikołaj nie dałby się za nie pokroić ale też je lubił. Na koniec zajrzeliśmy jeszcze na regał z gazetami. Wybrałam sobie dwa tutejsze pisemka. Jedno o modzie, urodzie itp. a drugie to było pismo typowo plotkarskie ale dla zabicia czasu, czasem lubię je przekartkować. Poszliśmy do kasy, opłaciliśmy swoje zakupy i wyszliśmy ze sklepu. Wracając do domu, przechodziliśmy obok budki z goframi. Oboje je kochaliśmy, zwłaszcza z bitą śmietaną i polewą czekoladową. Bomba, nie tylko kaloryczna, ale także smakowa. Szliśmy do domu w milczeniu, zadowalając nasze kubki smakowe. Droga nie była długa, więc po chwili znaleźliśmy się w środku naszego nowego lokum. Odnieśliśmy zakupy do kuchni i rozpakowaliśmy siatki. Mieliśmy dzień dobroci dla wszystkich bez wyjątków. Postanowiliśmy zrobić naszym kochanym rodzicom śniadanie. Zaparzyliśmy kawę, zrobiliśmy kanapki z jeszcze gorących bułeczek. Nakryliśmy do stołu w jadalni a po 5 minutach do kuchni weszli mama i tata.
     - Nie mówcie, że to dla nas, bo szczerze ciężko będzie mi uwierzyć - spojrzał ze zdumieniem w oczach na stół tata. Widziałam, że ledwo wstrzymywał się od śmiechu.
     - Nie stwarzaj z nas obrazu potworów, mamy serce i uczucia i…
     - Dobra, już dobra nie przesadzaj z tym co macie a czego nie macie, skoro już przygotowaliście śniadanie to chętnie się za nie zabiorę, w końcu taka okazja trafia się kto wie może raz na parę lat albo raz w życiu.
     -Bez przesady – mruknęłam, zdając sobie sprawę z tego jak bardzo wykorzystywaliśmy naszych rodziców nie robiąc dla nich nic znaczącego. Skierowałam się do swojego pokoju, włączyłam muzykę i zaczęłam przeglądać gazetę, którą kupiłam na dzisiejszych zakupach. Nie miałam ochoty się zagłębiać w wszystkie artykuły, więc z reguły przeglądałam zdjęcia. Mój wzrok przyciągnęła reklama centrum fitness a mianowicie w gazecie promowane były nowe zajęcia taneczne. Od dziecka uwielbiałam tańczyć, od szóstego roku życia uczęszczałam na zajęcia taneczne. W prasie podany był adres internetowy gdzie mogę uzyskać więcej informacji. Włączyłam swojego laptopa i wystukałam internetowy adres w Google. Zajęcia odbywały się 3 razy w tygodniu. Zapisy trwają do końca tego tygodnia. W Los Angeles mieszkam od paru dni, więc jeszcze nie znałam miasta za dobrze, a właściwie wcale. Podany adres nic mi nie mówił. W Internecie sprawdziłam czy do studia mam blisko czy daleko. Głupi to ma szczęście! Klub fitness znajdował się około 15 minut drogi od domu, więc całkiem niedaleko. Pomysł uczęszczania na zajęcia taneczne naprawdę bardzo mi się podobał, tym bardziej, że dopiero zaczęły się wakacje a ja nie mam zamiaru przez najbliższe dwa miesiące leżeć brzuchem do góry i nic nie robić. Zapisałam adres na karteczce, wsadziłam ja do portfela, wzięłam torbę i zeszłam na dół. W salonie siedziała cała moja rodzinka.
     - Gdzieś wychodzisz ? – spytała mama
     - Ymmm… - nie bardzo wiedziałam od czego zacząć – w gazecie widziałam reklame centrum fitness, gdzie odbywają się zajęcia taneczne. Sprawdziłam w Internecie wszystkie szczegóły, klub znajduje się 15 minut drogi od domu, więc generalnie niedaleko, cena nie jest wysoka, zajęcia odbywają się 3 razy w tygodniu no a pomyślałam, że skoro rozpoczęły się wakacje to nie będę się obijać. Wiecie jak bardzo kocham taniec. Idę się zapisać, zapisy trwają do końca tego tygodnia, mam nadzieję, że jeszcze będą wolne miejsca.
     - Uważam, że to bardzo dobry pomysł. W pewien sposób się tu zaaklimatyzujesz, poznasz nowych ludzi – na twarzy taty pojawił się szeroki uśmiech, za którym tak bardzo tęskniłam.
     - Aktywne wakacje dla leniwych ? – wybuchła śmiechem mama
     - Coś w tym stylu… To jak mogę iść ?
     - Pewnie, że tak - Byłam bardzo szczęśliwa. Znam siebie samą i wiem, że jak już coś sobie postanowię to dążę do tego do samego końca, tak było i teraz. Mogłabym przez najbliższy czas gadać o tym jak się cieszę, że będę robić coś co lubię. Do klubu wybrałam drogę na skróty. Przeszłam przez park i po paru minutach znajdowałam się przed drzwiami dużego, oszklonego budynku, w którym mieściło się centrum fitness. Przeszłam przez obrotowe drzwi i podeszłam do drewnianego kontuaru. W recepcji siedziała młoda dziewczyna, wydawała się bardzo sympatyczna.
     - Dzień dobry, w czym mogę pomóc ? – zapytała uśmiechając się
     - Dzień dobry, chciałabym zapisać się na zajęcia taneczne, czy są jeszcze wolne miejsca? – w duchu się modliłam, aby udało mi się zapisać
     - Zostały jeszcze 3 wolne miejsca, te zajęcia cieszą się bardzo dużym powodzeniem, ma pani szczęście. Poproszę wypełnić formularz – kobieta podała mi kartkę i długopis. Wypełniłam wszystkie wymagane pola i zwróciłam z powrotem formularz i pisak. Wyciągnęłam portfel i uiściłam opłatę.
     - Tutaj jest grafik zajęć, karta uczestnika. Pierwsze zajęcia odbędą się za 2 dni. - Dziękuję bardzo, do widzenia
     - Do widzenia. Odeszłam na bok aby zapoznać się z grafikiem. Chowając portfel do torby zauważyłam znajomą twarz. Nasze oczy się spotkały, ale on spuścił wzrok i poszedł….

____________________________________________________________________

No i oto jest rozdział 6, który miał się pojawić tydzień temu niestety z braku czasu dodaje go dopiero dzisiaj. Jak myślicie kogo spotkała w klubie ? Podobało się ? zostaw komentarz to ogromna motywacja do dalszej pracy :)

5 komentarzy:

  1. Ja się domyślam kogo :D Rozdział jest świetny i nie mogę doczekać się nn ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny! Już się nie moge doczekać spotkania Karoliny z chłopcami! czekam na nn
    http://btr-is-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem spotkała owego Latynosa lub Iana... Ja bym wolała to pierwsze :) Super rozdział i blog. Czekam ( NIE ) cierpliwie nn :)

    Ps zapraszam do mnie:

    nina-rusherka-btr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja wiem ;D ale nie powiem :P niech dziewczyny mają rozkminy :D czekam na kolejny Słońce ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział świetny czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń