-
Karolina!Zaczekaj! – odwróciłam się i ujrzałam Jamesa, szeroko się uśmiechnęłam
na jego widok. W ostatnich dniach bardzo go polubiłam. Może ktoś pomyśli, że
się za krótko znamy, ale szczerze mogę powiedzieć, że zaczynam traktować tego
wysokiego bruneta jak najlepszego przyjaciela i muszę przyznać, że bardzo bym
chciała, aby w przyszłości tak było. Pokonałam odległość dzielącą mnie i
chłopaka. Wiedziałam, że Ian trenuje Carlosa i to prędzej jego bym się tu
spodziewała, natomiast James nigdy nie wspominał gdzie trenuje, o ile w ogóle
coś trenuje.
- Cześć co
ty tu robisz ? – spytaliśmy oboje jednocześnie. We mnie wzbudziło to falę
niekontrolowanego śmiechu, natomiast kiedy spojrzałam na twarz Jamesa
dostrzegłam jedynie cień uśmiechu, za którym krył się smutek. Nie miałam
zielonego pojęcia dlaczego chłopak sprawiał wrażenie smutnego.
- James
wszystko porządku ? – postanowiłam go grzecznie spytać, ale nie miałam zamiaru
na niego naciskać. Nie to było moim celem. Chciałam tylko wiedzieć jeśli coś
jest nie tak, a jeśli tak to służyłam pomocą, ale brunet sam powinien
zdecydować, czy może mi zaufać i powiedzieć co się dzieje, czy może zdecyduje,
że nie jestem właściwą osobą, aby mówić o swoich problemach. Z pewnością
uszanuję jeśliby tak było. W pierwszej chwili chłopak wpatrywał się we mnie
jakby nie zrozumiał o co przed chwilą go spytałam
- To ty nic
nie wiesz ? – kiedy już wszystko do niego dotarło, udało mu się przemówić. Jego
pytaniu towarzyszyło zdziwienie wypisane na twarzy. Teraz to mnie zamurowało.
Niby o czym miałam wiedzieć? Chwilę się zastanowiłam, próbowałam sobie
cokolwiek przypomnieć, ale niestety nie miałam zielonego pojęcia, co James ma
na myśli
- Przykro mi
James ale ja niestety nie wiem co chcesz przez to powiedzieć
- Jeju, ty
naprawdę nic nie wiesz – stwierdził nieco zdezorientowany – Ian Ci nic nie
powiedział ?
- Ian?! –
nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, że krzyknęłam – Przepraszam, co Ian ma z
tym wspólnego?
- Karola,
nie będziemy tu rozmawiać. Przejdźmy się gdzieś. Pójdźmy gdzieś, gdzie będzie
cicho a my będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
- Dobrze,
może chodźmy do mnie. Rodzice są w pracy, a mój brat albo gdzieś wyszedł, albo
gnije przed telewizorem. Jakby nie było, usiądziemy u mnie w pokoju i nikt ani
nic nie będzie nam przeszkadzać.
- Dobrze. Na
parkingu zaparkowany jest mój samochód, chodź. – skierowaliśmy się stronę
wyjścia, aby po chwili znaleźć się na parkingu należącym do klubu fitness.
Wsiedliśmy do czarnego sportowego auta, którego właścicielem oczywiście był
James. Jechaliśmy w ciszy. Czułam, że coś jest nie tak, na szczęście zadzwonił
telefon. Zaczęłam go szukać w swojej torebce, ale jak się okazało nie dzwonił
mój telefon, a telefon bruneta prowadzącego samochód
- Cholera!
Na śmierć zapomniałem. Obiecałem Kendallowi, że niedługo wrócę. Mogłabyś
odebrać i powiedzieć, że niedługo będziemy ?
- Będziemy?
James o co ch… ? – niestety chłopak nie dał skończyć mi pytania
- Proszę Cię
odbierz i mu to powiedz.
- Jak
chcesz…
Nacisnęłam
zieloną słuchawkę na telefonie Jamesa
- James
gdzie ty się do cholery podziewasz ? – przez słuchawkę wydarł się Kend
- Hej,
Kendall to ja Karolina. James prosił przekazać, że będziemy za niedługo.
- Będziecie?
Ty też ?
- Nie wiem o
co w tym wszystkim chodzi, będę tam gdzie mnie zawiezie James, innego wyboru
nie mam. Będziemy za niedługo – skończyłam zdanie i rozłączyłam się
- Nie
powiesz gdzie jedziemy? – spytałam cały czas milczącego Jamesa. Drażniła mnie
ta napięta sytuacja w samochodzie. Chłopak zachowywał się nie swojo.
- Nie chce
teraz o tym gadać. Poczekasz 5 minut.
- Chyba nie
mam wyjścia
Po upływie 5
może 10 minut, znaleźliśmy się na szpitalowym parkingu. Czułam coraz większe
zdenerwowanie.
-Szpital ? James
wybacz, ale ja nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi
- Szpital –
powtórzył po mnie twierdząco – chodź wszystkiego dowiesz się w środku – kiedy
skończył zdanie, odwrócił się do mnie plecami i wszedł do budynku. Podążałam za
nim. Szedł bardzo szybko, nawet można by powiedzieć, że truchtał po szpitalnym
korytarzu. Dotarliśmy do windy, do której oboje wsiedliśmy. James nacisnął
przycisk z cyfrą „2” co oznaczało, że naszym celem jest właśnie te piętro.
Kiedy wreszcie znaleźliśmy się na korytarzu drugiego piętra, ujrzałam
siedzących na krzesłach Kendalla oraz Logana a także Sophie i Leah. Brakowało
Carlosa. Bardzo mnie to zmartwiło, podbiegłam do grupki przyjaciół.
- Powiedzcie
mi wreszcie co tu się dzieje. James nie chciał mi nic powiedzieć
Logan złapał
mnie za ramiona i bardzo delikatnie obrócił. Teraz stałam twarzą w twarz z
oszkloną szybą. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. W Sali leżał Carlos. Głowę
miał zabandażowaną, a lewą rękę miał w gipsie
- Jego stan
jest bardzo ciężki. Został pobity i wskutek tego pojawił się krwotok wewnętrzny
żołądka. W nocy był operowany. Teraz czekamy aż się obudzi – Logan powiedział
to ze łzami w oczach. Do Sali Latynosa wszedł lekarz z dwiema pielęgniarkami
- Kto mu to
zrobił ? – rozpłakałam się. Kiedy ja się na niego wściekałam po wczorajszym
wieczorze, on przebywał w szpitalu w stanie ciężkim, przebył poważną operację,
a ja obrzucałam go błotem w moich myślach
- Nie
domyślasz się ? – spytał mnie James
- Jakbym się
domyślała to bym Ciebie nie pytała – warknęłam, co mogło brzmieć nieprzyjaźnie,
ale wcale tak nie było, byłam wściekła na siebie.
- Twój
chłopak
- Mój
chłopak ?! Z całym szacunkiem James ale czy jesteś pewien tego co mówisz ? Nie
mam chłopaka, ja nawet nie mam pojęcia kogo ty masz na myśli
- Jak to? To
ty nie masz chłopaka ? Ale …
- Ale co ?!
- Ian mówił
co innego. Powiedział Carlosowi, aby zostawił jego dziewczynę i to chodziło o
Ciebie
- Słucham ?
– miałam idiotyczne wrażenie, że się przesłyszałam. Szczerze mam dość tego
całego typa. Owszem na początku mi się podobał, może nawet i byłam nim
zauroczona ale teraz jedyne uczucie jakim darzyłam tego człowieka to nienawiść
– Ian nigdy nie był, nie jest i nie będzie moim chłopakiem i nie mam zielonego
pojęcia dlaczego się to powiedział – teraz rozpłakałam się na dobre. Po części
czułam się winna. To przeze mnie Carlos leży teraz w szpitalu. Gdybym ich
wszystkich nie poznała, gdybym nie poznała Iana, to Latynos byłby teraz zdrów.
Ze szpitalnej salki wyszedł lekarz prowadzący naszego przyjaciela.
- Jak
państwo wiedzą, ta noc była dla naszego pacjenta decydująca. Z ulgą mogę
powiedzieć, że najgorsze już za nami, natomiast minie trochę czasu zanim
państwa przyjaciel powróci do pełnej sprawności. Możecie go odwiedzić,
prosiłbym aby w Sali przebywały 2 osoby, nie więcej. Pacjent teraz śpi więc
proszę zachowywać się w miarę cicho i spokojnie, aby go nie zbudzić. Odpoczynek
to teraz jego priorytet, aby mógł wrócić do zdrowia w miarę jak najszybciej –
kiedy lekarz przekazał nam wszystkie informacje, oddalił się do swojego gabinetu
- Pozwolicie
mi do niego wejść ? Bardzo was proszę
- Tak jasne
ja wejdę z Tobą – James objął mnie ramieniem, wtuliłam się jak mała dziewczynka
i rozpłakałam się jeszcze bardziej
- To my
wrócimy do domu, coś zjemy, prześpimy się i popołudniu przyjedziemy. Zgoda ? –
spytał nas Logan
- Jasne
jedźcie. My z nim zostaniemy – odpowiedział im James i wszyscy się rozeszliśmy.
My do Sali Carlosa, a reszta do domu.
__________________________________________________________________________Żadna z was nie trafiła. Karolina nie zobaczyła ani Iana ani Carlosa :D choć początkowo miało być inaczej. Teraz mam mały zastój ale sądzę, że góra tydzień i kolejny rozdział się pojawi.