Kiedy
weszliśmy do szpitalnej salki, Carlos leżał na łóżku pogrążony we śnie. Nie
potrafiłam przestać płakać, czułam się temu winna. Czułam się winna temu, że
Carlos leżał tu z mojego powodu. To mój temat wywołał bójkę pomiędzy chłopcami
– Carlosem i Ianem. Także nie potrafiła ze spokojem, tak jak polecał mi James
patrzeć, jak on leży w tych wszystkich bandażach, poobijany, posiniaczony.
Oboje z Jamesem usiedliśmy na krzesełkach dostawionych do szpitalnego łóżka.
James usiadł naprzeciw mnie, po drugiej stronie łóżka.
- Mała, nie
płacz – James uśmiechnął się się do mnie pokrzepiająco. Ale co mi z tego, że
ktoś będzie próbował mnie pocieszyć. Nie jestem małym dzieckiem, przecież
rozumiem o wiele więcej, niż ktokolwiek mógłby pomyśleć.
- James, czy
ty nie rozumiesz ? Jak mogę nie płakać ? To ja doprowadziłam do stanu w jakim
teraz on się znajduje.
- Słucham co
ty opowiadasz ? Dziewczyno to nie jest Twoja wina, w żadnym stopniu się do tego
nie przyczyniłaś. Nie ty jesteś odpowiedzialna za stan w jakim znajduje się
Carlos. Przestań tak myśleć.
- Martwię
się o niego James
- My też. W
nocy nie zmrużyliśmy oka, ale słyszałaś co powiedział lekarz. Operacja się
powiodła. Teraz już będzie tylko lepiej.
- Wiem –
swoimi dłońmi ujęłam dłoń Carlosa.
Siedzieliśmy
w ciszy. Pustka. Żadne z nas nie miało ochoty na rozmowę. Oboje się martwiliśmy
i nieważne co mówił James, doskonale wiedziałam , że on bardzo martwi się o
przyjaciela. Poczułam lekki uścisk w dłoni. Podniosłam wzrok do góry i napotkałam
duże brązowe oczy należące do Carlosa. Starał się uśmiechnąć, ale zamiast tego
na twarzy się pojawił grymas bólu.
-Wszystko
porządku? Mam zawołać pielęgniarkę?
-Nie,
spokojnie – ledwo to z siebie wydusił, a do tego miał ochrypły głos.
- Jak się
czujesz? Ja tak bardzo Cię przepraszam.
-Za co ty
mnie przepraszasz ?
- Wariatka
sobie ubzdurała, że to przez nią leżysz w szpitalu – wtrącił James.
- Przecież
to nie ty mnie pobiłaś. Prawdę mówiąc to ja powinienem Ciebie przeprosić. Za
ten wczorajszy incydent. Nie wiedziałem, że to był Twój brat. Przepraszam
- Nie
przepraszaj. Rozumiem Cię. Zobaczyłeś swoją byłą dziewczynę całującą się z
nowym facetem. To przykre. Uwierz mi, wiem coś o tym.
- Właściwie
nie wiem dlaczego wtedy tak się zdenerwowałem. Dopiero kiedy odeszłaś wściekła
na mnie, zrozumiałem, że Jessica to już zamknięty rozdział. Zyskałem pewność,
że ja już jej nie kocham. Nie kocham jej bo…
W tej samej
chwili do Sali wpadł od tak sobie szanowny przyjaciel naszego poszkodowanego –
Ian.
- Wyjdź!
Wyjdź i nigdy tu nie wracaj – z krzesełka poderwał się James. Szarpnął blondyna
za koszulkę i wypchnął z Sali. Sama chętnie bym to uczyniła
- Zabieraj
te łapy! Nie przyszedłem do Ciebie!
- Ian musimy
pogadać – musiałam wyjaśnić z nim sobie co nieco
- A o czym ty
chcesz ze mną rozmawiać ?
- Się
dowiesz
Wyszliśmy na
korytarz
- Możesz mi
powiedzieć co ty do cholery jasnej wyczyniasz ?
- Nie
rozumiem
- No pewnie,
że nie rozumiesz. Za głupi jesteś, żeby zrozumieć. Mógłbyś mi powiedzieć od
kiedy jestem Twoją dziewczyną ? Chyba mnie sporo ominęło
- Myślałem,
że Ci ze mną dobrze ? No na pewno tak jest. Prawda ? – dłonią musnął mój
policzek, a później zamknął mnie w mocnym uścisku.
- Puść mnie!
– próbowałam mu się wyrwać ale ten zatkał mi usta dłonią.
-
Niegrzeczna dziewczynka. Czemu się tak rzucasz, kochanie ? Wiesz, że jesteś ze
mną bezpieczna.
Chciałam od
niego uciec, ale bardzo mocno mnie obejmował, a na dodatek cały czas zakrywał
mi usta dłonią. Kopnęłam go w krocze, co dało mi szanse ucieczki. Chciałam
schować się w toalecie, ale jak na złość nie mogłam jej znaleźć. Bezsilnie
oparłam się o ściane i osunęłam się w dół do pozycji siedzącej. Ukryłam twarz w
dłoniach. Poczułam strach. Ian coraz częściej stawał się agresywny w mojej
obecności, a teraz jeszcze to pobicie Carlosa. Poczułam silne ramię obejmujące
mnie
- Zostaw
mnie! Błagam Cię daj mi święty spokój!
-Karola, co
się stało ?
-Jeju
Kendall, przepraszam myślałam, że to… a zresztą to i tak nie jest teraz
istotne. Chodź Carlos się już obudził, James jest teraz z nim – w tym momencie
tak bardzo mi ulżyło. Czułam się bezpieczna.
-Powiedz co
się stało…
- Nie
naciskaj, to już nieważne.
Oboje
weszliśmy do Sali Carlosa. Chłopcy zajęli się rozmową, natomiast ja siedziałam
z myślami zupełnie gdzie indziej. Od czasu do czasu tylko przytakiwałam i
starałam się w miarę szczerze uśmiechać. Bałam się, nie czułam się bezpieczna
kiedy wiedziałam, że Ian jest zdolny do wszystkiego. Byłam w kropce, nie
wiedziałam co zrobić. Nawet nie spostrzegłam, kiedy zrobiło się całkiem ciemno.
Spędziliśmy u Carlosa prawie cały dzień. Około godziny 9 wieczorem przyszedł do
nas ten sam lekarz, który rozmawiał z nami przed południem. W grzeczny sposób
nas wyprosił. W pewnym sensie go rozumiałam. Siedzieliśmy u naszego przyjaciela
wiele godzin, a w ciągu dalszym był jeszcze słaby i wymagał sporo odpoczynku,
aby jak najszybciej powrócić do zdrowia. Chłopcy podrzucili mnie do domu.
Szybko się wykąpałam i padnięta położyłam się do łóżka.
_______________________________________________________________
Długo mnie nie było wiem ale nie mam żadnej motywacji ostatnio się zastanawiałam po co w ogóle udostępniam/ upubliczniam to co piszę. Zwątpiłam w tego bloga. Nikt go nie czyta, z jednej strony to jest trochę przykre ale z drugiej strony nikogo nie zmuszę. Zastanawiam się nad dalszym pisaniem...
WESOŁYCH ŚWIĄT <3